Wycieczka na Jaworze

Bartosz Radwan, 31 października 2021
Kategorie: 

Dlaczego ludzie chodzą w góry? "Bo jest" – odpowiedział George Mallory pytany o sens zdobywania Mt. Everest. My mamy dzisiaj nieco inny cel i bardziej konkretną motywację.

None
Dlaczego Jaworze?

Prowadząc od kilku lat Polanę Radwanówkę często słyszymy pytania o szczyt, którego czubek wyziera zza Pasma Homoli w kierunku północno-zachodnim patrząc z Polany. Sami też byliśmy ciekawi i analizując mapę doszliśmy do wniosku, że to musi być Jaworze – szczyt o wysokości 882 m n.p.m w Górach Grybowskich będących częścią Beskidu Niskiego. Tutejsze szczyty w większości są zalesione, ale na szczycie Jaworza jest wieża widokowa sięgająca ponad drzewa, postanowiliśmy więc spróbować dostrzec nasze miejsce na ziemi z Jaworza.

Opis trasy

Na Jaworze można dotrzeć 3 znakowanymi szlakami: niebieskim z Ptaszkowej  (4,7 km, 406m podejścia)j, zielonym z Grybowa (6,4 km, 549 m podejścia) lub niebieskim z Binczarowej (0,9 km, 238m podejścia) – my wybieramy tą ostatnią opcją, jak łatwa zauważyć - jest to najkrótszy szlak, ale też najbardziej strony - średnio na 1m w poziomie przypada nieco ponad 26cm w pionie (oba pozostałe szlaki są bardziej płaskie - idąc nimi pokonasz nieco ponad 8cm na 1m).

Samochód parkujemy tuż przed szlabanem (WGS84: 49.568896, 20.911188), po czym kilkaset metrów idziemy drogą gruntową, z której skręcamy w lewo i podążamy dalej ścieżką pod górę. Odcinek szlaku poprowadzony drogą był względnie płaski, a teraz wchodzimy na dość stroną ścieżkę - oceniam, że na tym odcinku nachylenie wynosi około 30cm na 1m.

Naszą uwagę przykuwa stosik kijów złożonych w tym miejscu - wszystko wskazuje na to, że odkładają je w tym miejscu wędrowcy idąc w przeciwnym kierunku - wcześniej wspomagali się nimi na stromym zejściu, a od tego momentu nie są już potrzebne..Już w tym momencie wiemy, że zejście tą samą drogą będzie "ciekawe" - ale jako względnie doświadczeni turyści traktujemy to raczej  jako zapowiedź ciekawej przygody, niż przeszkodę nie do przebycia - w myśl zasady co nas nie zabije, to nas wzmocni. Przekazywanie wzorców dzieciom jest ważne - w tym wypadku w drodze powrotnej dzieciakom pokażemy, że nawet relatywnie trudne techniczne zejście można pokonać podchodząc do tego na spokojnie i metodycznie.

Podejście pokonujemy spokojnym tempem robiąc po drodze kilaka odpoczynków, podczas których rozkoszujemy się złotą polską jesienią - jest pięknie. Po około 30 minutach licząc od początku osiągamy szczyt Jaworza (882 m n.p.m), nad którym góruje wieża widokowa.

Wieża widokowa

Wieża na Jaworzu to stalowa konstrukcja ażurowa o wysokości około 20m, zwieńczona platformą widokową o średnicy kilku metrów - miejsca jest dość, i tłoku nie ma, zresztą nie wszyscy decydują się wchodzić na górę. Jeden z naszych chłopaków był na szczycie wieży 3 razy, podczas gdy konstrukcja na drugim z nich wywarła wrażenie niepewnej. Jednym z istotnych powodów były zapewne delikatne przechyły, jakie łapała na wietrze konstrukcja - zgodnie zapewnieniami zarządcy to jest normalne i nie stanowi zagrożenia, ale nie dla każdego to jest przyjemne.

Niestety, negatywny aspekt tego miejsca,to fakt, że będąc na szczycie jedynie około pół godziny chyba 3 razy doświadczyliśmy hałasu generowanego przez kierowców quadów i crossów - niestety atrakcyjne miejsca narażone są na dużą antropopresję. Dla precyzji należy zaznaczyć, że pieszy ruch turystyczny także jest źródłem antropopresji, choćby w postaci "zgubionych" śmieci - kilka z nich znieśliśmy tego dnia z gór.

Czy udało się zaobserwować Polanę Radwanówkę?

Niestety, mimo, że wiedzieliśmy w którym kierunku patrzeć, nie udało się wypatrzeć naszej Polany - widoczność tego dnia nie była idealna, widok w kierunku polany zasłania jedno z drzew wyrastających ponad platformę, a ruchy wieży i względnie silny wiatr nie sprzyjały stabilnemu utrzymaniu lornetki, nie wspominając o wykonaniu zdjęcia. Chcemy jednak tu wrócić w zimie, najlepiej przy dużym mrozie i słonecznej i bezwietrznej pogodzie - takie warunki sprzyjają dalekim obserwacjom.

Będąc na szczycie zauważyłem człowieka z aparatem i wielkim teleobiektywem - myślałem nawet, by poprosić go o wykonanie zdjęcia w kierunku Polany, ale widoczność nie dawała żadnych szans na wykonanie sensownego zdjęcia, więc odpuściłem temat - następnego dnia okazało się, że to jeden z dawno nie widzianych znajomych - po latach nie poznaliśmy się, aczkolwiek - jak się później okazało - obaj mieliśmy wrażenie, że skądś się znamy.